Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

sobota, 30 stycznia 2010

polesie hejkego

30 stycznia jak każdego dnia wypadają czyjeś imieniny. Tak się składa że dzisiaj wypadają moje.
Zawsze podejrzliwie patrzyłem na to "święto". Niektórzy go nie obchodzą, inni (zwłaszcza my, faceci) zazwyczaj o nim zapominają itp. Generalnie trochę to wszystko chyba na siłę.
Tak czy inaczej drobne prezenciki dzisiaj się pojawiły, w tym jeden fotograficzny.

Krzysztof Hejke wydał właśnie swój nowy album. Tym razem nie w swoim wydawnictwie Terra Nova, a w Zysku. Jest to kolejne wydawnictwo "krajoznawcze" tego fotografa, tym razem pod tytułem "Polesie". Artysta dotykał już wcześniej tego obszaru, chociażby w albumie "Kresy".

Hejke jest dla mnie wyjątkowym fotografem, gdyż to dzięki niemu po raz pierwszy świadomie chwyciłem kiedyś za aparat i wyszedłem robić zdjęcia. Pamiętam do dzisiaj jak po drodze z gdańskiej polibudy wszedłem do księgarni niedaleko dworca Gdańsk-Wrzeszcz i zobaczyłem grzbiet albumu o tytule "Polska Romantyczna". Gdy go otworzyłem i zacząłem oglądać, po raz pierwszy poczułem w jaki sposób fotografie mogą przenosić głębię uczuć - od niepokoju i smutku, po radość i miłość. Było to tak silne i nowe dla mnie doznanie, że pamiętam to wyraźnie do dzisiaj.
Z braku zdolności artystyczno-plastycznych typu rysunek czy muzyka, odkurzyłem tego samego dnia swojego Zenita i postanowiłem zrobić z niego poważniejszy użytek. I tak się cała fascynacja i pasja fotografią u mnie rozpoczęła.
Prawda jest też taka że lata temu Hejke przestał być już dla mnie inspiracją. Pojawili się inni, sam rozwinąłem się też w innym kierunku. Tak czy inaczej ogromny sentyment, szacunek i wdzięczność pozostały. Dlatego też i albumów Hejkego mam w domu kilka.

"Polesie" to fotografie zrobione głównie na dzisiejszej Białorusi. Jak zwykle u Hejkego bardzo sentymentalne, poszukujące pozostałości polskości i tego co nie zostało jeszcze unicestwione, w tym wypadku przez wciąż wszechobecny w tym kraju komunizm.
Album podzielony jest na kilka bloków - m.in. ludzie, architektura, krajobraz, współczesność i nekropolie. Mimo drażniącej mnie trochę dzisiaj "krajoznawczości" albumów Hejkego, można w książce znaleźć światło i fascynujące fragmenty rzeczywistości, których w albumach większości innych autorów nie sposób uświadczyć. Poza tym po obejrzeniu fotografii chce się w te zapomniane miejsca pojechać już, zaraz. Myślę że to też świadczy o wartości książki. Warto ją obejrzeć, chociażby tylko w księgarni.

Brak komentarzy: