Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

niedziela, 9 maja 2010

fotofestiwal dzień III


Łódź to dla mnie wyjątkowe miasto. Niesamowity klimat, który równie dobrze można by nazwać architektoniczną degeneracją, w innych polskich miastach w formie szczątkowej, w Łodzi jest powszechny. Już nie raz zastanawiałem się jak długo potrwa odnawianie tego miasta, lub czy być może ktoś zdecyduje o tym by go jednak nie "ruszać". Ze względu na ilość niszczejących kamienic odnowienie pozostanie jednak niemożliwe jeszcze przez wiele lat. Nie mam pojęcia ile pieniędzy byłoby potrzebnych żeby to miasto doprowadzić do "porządku", ale z pewnością bardzo dużo. Stąd zniknięcie klimatu, tak jak to na przykład dzieje się w wielu wypacykowanych miasteczkach, Łodzi póki co nie grozi.
Większość festiwalowych wystaw obejrzałem wczoraj. Poszczególne projekty powoli układają się w głowie. Większość wyrzucam z pamięci, dwa, trzy będę chciał na trwałe zapamiętać, kilka jeszcze szuka swojego miejsca w mojej głowie.
Dla higieny umysłu, skorzystałem więc z faktu, że tuż obok Fotofestiwalu, na terenie zamkniętej elektrowni odbywa się w tym samym momencie festiwal mody. Wszedłem więc na zwykle zamknięty teren żeby "pozwiedzać". Stare piętrowe fabryki, opustoszałe hale, pozostałości elektrowni - pomieszczenia pamiętające najwcześniejsze początki polskiego przemysłu. I najbardziej niesamowite w tych halach - światło sączące się przez zabrudzone okna, odbijające się w ceglanych ścianach, odrapanych filarach i wysokich na 20 metrów sufitach. Napotkany łódzki kolega Adam wspomniał mi o możliwości uzyskania specjalnego zezwolenia na wejście na zamknięty teren. Dużo wskazuje więc na to, że niedługo ponownie się w Łodzi pojawię. Tym razem już z plecakiem.





Brak komentarzy: